Małe miasta, duże protesty. Piotr Przybysz, Zuzanna Newbery, Zuzanna Deptuła

 

Małe miasta, duże protesty

Piotr Przybysz

Protesty inne niż zwykle

            Na początku tego roku akademickiego (2020/2021) wiele osób borykało się z różnymi problemami. Mogły one dotyczyć zarówno wynajęcia nowego mieszkania, czy decyzji o powrocie do domu rodzinnego. Dla studentów pierwszego roku był to koniec marzeń o fizycznym studiowaniu na uczelni. Pośród tych wszystkich pandemicznych zmartwień 22 października 2020 roku zamarli nie tylko studenci. Wyrok Trybunału Konstytucyjnego zadziwił wiele osób. Sprawa prawa aborcyjnego została zbudzona ze stanu śpiączki w nieoczekiwanym czasie oraz przy użyciu zaskakującej metody. Wybranie tej pory przez rząd mogło mieć klika przyczyn: odwrócenie uwagi od problemów państwa w walce z epidemią, wykorzystanie momentu, w którym społeczeństwo poprzez obostrzenia jest mniej aktywne – wyciszone. Według nas rząd nie spodziewał się takiej reakcji. Przecież ludzie nie powinni protestować w momencie trwania światowej pandemii przy jednoczesnym przeładowaniu szpitali i niewydolności służby zdrowia. Jak okazało się dosłownie po chwili, naród nie bacząc na obostrzenia, wyszedł na ulice. 

 

            Dla wielu Strajk Kobiet i związane z nim protestom największymi, w jakich mieli okazje uczestniczyć, czy po prostu obserwować. Od dawna w naszym kraju nie było tak wielkiego sprzeciwu społecznego. Jak wiadomo, w polskiej historii mamy wiele przykładów demonstracji i głosów oburzenia. Można sięgnąć do czasów II RP, kiedy fala Wielkiego Strajku Chłopskiego, która przetoczyła się przez kraj w dniach 16-25 sierpnia 1937r., poniosła za sobą ofiary śmiertelne i setki wyroków sądowych. W późniejszych czasach PRL-owskiej rzeczywistości z wiadomych przyczyn nie brakowało walki o lepszy byt. Można wyłonić wiele wydarzeń, takich jak chociażby Poznański Czerwiec (1956), czy już bardziej współczesny i obecny w popkulturze Gdański Sierpień (1980). Swój wydźwięk zawdzięcza on zapewne osobie Lecha Wałęsy i kultowym elementom z nim związanym. Łączą się z nim także prace o folklorze strajkowym,  takie jak artykuł Czesława Robotyckiego[1]. Po roku 1989 oczywiście też odbywały się demonstracje. Polegały one jednak głównie na tym, że różne grupy zawodowe (pielęgniarki, górnicy), czy społeczne (rodzice, opiekuni osób niepełnosprawnych) jechały do Warszawy i tam demonstrowały swój sprzeciw. Wszystkie z powyżej wymienionych strajków różnią się od siebie i są zupełnie inne od tego, z jakim mamy teraz do czynienia.

            Z analizy wydarzeń z Gdańska w 1980r. i lektury artykułu Czesława Robotyckiego[2] wyłania się klarowny obraz stoczniowego strajku okupacyjnego, wytwarzającego specyficzną więź i pewnego rodzaju spektakl. Wytyczył on bowiem granice i odmienił czas, a stocznia znajdująca się w centrum uwagi i gromadząca ludzi dookoła murów stała się jądrem, emanującym na zewnątrz przekonania ogółu ludności. Tłumy znajdujące się dookoła stoczni, zgadzające się ze słusznością strajku, zaczęły wytwarzać, przytoczony już powyżej, folklor strajkowy. Panująca odpustowa atmosfera, którą przenikały religijny charakter i symbole narodowe, dawała siłę do strajkowania. Współcześnie dziejący się protest jest kompletnie inny od ikonicznego oraz historycznego wydarzenia, jakie miało miejsce w stoczni. Jak pisał Marcel Kwaśniak[3]: ,,każda demonstracja ma swoją ramę, można wyszczególnić przestrzeń, gdzie odbywa się theatrum tych wydarzeń”. W przypadku Strajku Kobiet ta rama rozszerzyła się na wyjątkowo dużą skalę. Wcześniej strajkujące kobiety w zbiorowej świadomości kojarzone były z nauczycielkami lub pielęgniarkami. Teraz, bez podziału zawodowego i wiekowego, swój przeciw zgłasza większość z nich. Co ciekawe, fala protestu zalała też mniejsze miejscowości. Dodatkowo, obok kobiet ramię w ramię maszerują mężczyźni. Ludność mieszkająca z dala od dużych miast –Warszawy, Krakowa, Wrocławia czy Poznania, nie poprzestała na biernym przyglądaniu się ekranowi telewizora lub smartfona. Siła sprzeciwu, która w przypadku gdańskim czterdzieści lat temu skoncentrowała się w murach stoczni, teraz stała się krążącą po całym kraju energią pchającą ludzi na ulice. Skupieni na walce o podstawowe prawa demonstranci zaczęli tworzyć własne hasła na kartonowych tablicach. Charakter aktualnych strajków różni się od tych, jakie znaliśmy dotychczas. Jest świecki, w pewien sposób sprzeciwia się Kościołowi Katolickiemu, a także nie występuje tu tak wiele symboli narodowych (choć i one się pojawiają). Oprócz tego warto zauważyć, że jest to najbardziej cyfrowy ze wszystkich dotychczasowych strajków. Ogólny dostęp do Internetu, chociażby poprzez smartfony, daje możliwość ciągłego podglądu wydarzeń. Relacje na żywo, publikowanie zdjęć i komentarzy, filmy na kanale YouTube, te wszystkie elementy pomagają wybrzmieć Strajkowi Kobiet jeszcze mocniej. Podobnych narzędzi nie mieli stoczniowcy(chociaż można sobie wyobrazić, jak wiele mogłyby dać im korzyści). Stąd też, każdy kto chciał, mógł śledzić wydarzenia i w prosty sposób zorganizować podobne w swojej okolicy. Lokalne protesty wydają się bardzo interesujące z perspektywy tego, w jak różnych miejscach w Polsce się odbyły. Frekwencja też niejednokrotnie robiła wrażenie. Ulice miast znanych ze swojego konserwatywnego nastawienia i prawicowego elektoratu nagle zapełniały się tłumem wznoszącym symbole strajkowe i transparenty sprzeciwiające się wyrokowi TK. Fala się rozlała, czego skutkiem było telewizyjne orędzie prezesa PiS[4], które, jak to zwykle bywa, stało się jeszcze większym zapalnikiem do demonstracji.

Jednak wsparcie protestu w mniejszych miejscowościach wymaga wbrew pozorom większej odwagi, niż w dużych aglomeracjach miejskich. W mediach często pojawiały się relację z małych wsi i miasteczek, gdzie zaledwie kilka osób lub nawet pojedyncze jednostki wyrażały swój sprzeciw, a po chwili okazywało się, że protestujących jest więcej. Ich odważne postawy generowały większe ruchy społeczne[5].Wynika to z lepszej znajomości i zażyłości mieszkańców żyjących w małych społecznościach. W codziennych sprawach koegzystujący ze sobą ludzie bez większych sprzeczności i nieemanujący swoimi politycznymi sympatiami nagle wyszli sobie naprzeciw.  Opowiedzenie się za Strajkiem Kobiet i wyjście na ulice spolaryzowało ludzi, a wiele osób uczestniczących w protestach spotkało się z szykanami i wykluczeniem w miejscach pracy, czy po prostu w lokalnej społeczności. Mimo to, media wciąż donosiły o nowych lokalnych protestach. Czuć było ogólnopolskie wsparcie dla kobiet. Strajk ten wykreował także wielu nowych aktywistów – ludzi mieszkających z dala od dużych aglomeracji ale niemogących się już dłużej przyglądać, jak łamane są prawa człowieka. Ci lokalni aktywiści to ludzie w różnym wieku, wywodzący się z różnych środowisk. Budującym aspektem tych wydarzeń wydaje się kategoria wiekowa uczestników. Biorą w nich udział ludzie w różnym wieku i co najciekawsze w mniejszych miejscowościach nie są to tylko lokalni działacze, np. KOD-u, ale także młodzi ludzie i ich rodzice.

Lokalność stała się zarówno przeszkodą, jak i siłą tych ,,mniejszych” demonstracji. Mniejsza przestrzeń i liczba uczestników pozwalała (najczęściej przy użyciu Internetu, ale nie tylko) na szybką, sprawną organizację. Myślę, że te wydarzenia udowodniły, że nie tylko mieszkańcy większych miast w Polsce są świadomi konieczności walki o swoje prawa[6]. W generalnym dyskursie medialnym mówi się o polskiej prowincji jako o miejscach zacofanych, konserwatywnych i nieświadomych. Teraz w tych zacofanych miasteczkach i a nawet wsiach gromadzą się nagle ludzie, czasem wręcz tłumy[7]. W mieszkańcach pojawia się wyjątkowa odwaga. Zryw generuje dużo pozytywnej energii i wsparcia. Mimo, że protesty nie trwały tam tak długo, jak w większych miastach, w momencie trwania te małe ogniska buntu dawały ogromne wsparcie. Mieszkańcy mniejszych miejscowości udowodnili swoją gotowość do walki i pokazali, że nie będą się biernie przyglądać wydarzeniom w dużych ośrodkach. W tamtych dniach coś się zmieniło, do głosu doszli ci, których wcześniej pomijano. Ich sprzeciw został dostrzeżony razem z siłą, jaka, mam nadzieję, doprowadzi do zmian w Polsce.

 Chęć zmiany i sprzeciwu można było dostrzec na przykład w Brwinowie. Pomimo tego, że znajduje się on niedaleko Warszawy, wiele osób zdecydowało się protestować właśnie w tej miejscowości.

 

 

Zuzanna Deptuła

Strajk Kobiet w Brwinowie

Najlepszą metodą badań nad strukturą strajków poza dużymi miastami byłaby obserwacja uczestnicząca. Niestety, ze względu na szalejącą pandemię, nie było to takie proste. W ramach moich małych badań uczestniczyłam jednak w proteście w oddalonym o ponad 20 km od Warszawy, Brwinowie.

            O Strajku Kobiet w Brwinowie dowiedziałam się z wydarzenia na Facebooku. Spacer miał zacząć się o godzinie 19.00 przy wejściu do zlokalizowanego w centrum miasteczka parku. Stamtąd trasa prowadziła przez park, następnie zakręcała obok kościoła, z powrotem obok parku przez rynek, a później dalej ul. Grodziską w stronę Milanówka. Niestety spóźniłam się na samo miejsce zbiórki i protestujący wyruszyli przede mną, więc musiałam ich dogonić. Idąc przez ciemny park, odniosłam wrażenie, że grupa nie jest zbyt liczna, jednak ku mojemu zaskoczeniu okazało się, że protestujących było całkiem sporo. Niestety nie udało mi się znaleźć informacji dostarczających konkretne dane liczbowe. W proteście brali udział zarówno mężczyźni i kobiety, jak i dzieci z różnych grup wiekowych. Początkowo nie zauważyłam wielu różnic między tym wydarzeniem a strajkami, w których uczestniczyłam w Warszawie. Padały podobne hasła, śpiewano te same piosenki, a na kartonach znalazło się wiele znanych już mi treści. Od razu rzuciła mi się w oczy tylko mniejsza ilość policji, która pewnie była umotywowana mniejszą liczbą zebranych i mniejszym potencjalnym zagrożeniem. Podczas protestu dało się zauważyć, że część ludzi tworzyła wspólnotę identyfikującą się z tym miastem. Towarzyszył mi w tym wydarzeniu mój chłopak, który pochodzi z Brwinowa, i widziałam, że wśród protestujących pojawiają się znane mu twarze. Pomachał kilkorgu znajomym, przywitał się z sąsiadką, a nawet odbył krótką rozmowę ze swoją nauczycielką od angielskiego z gimnazjum. Dało się wyczuć mniejszą anonimowość niż na ogromnych warszawskich strajkach.

            Przed strajkiem znaleźliśmy kilka komentarzy na facebookowej grupie „Brwinów wspólne sprawy” dotyczących, cytując, „obrony naszego miasta przed lewakami[8]”. W związku z tym spodziewaliśmy się spotkać przeciwników. Na szczęście obyło się bez żadnych zaczepek, a jedynie zastaliśmy na naszej drodze grupę ludzi modlących się za ogrodzeniem kościoła, kierujących w stronę protestujących uniesione różańce. Następnym, mało przyjemnym elementem spaceru, była grupka młodych chłopaków obserwujących nas,  gdy przechodziliśmy drogą prowadzącą pod mostem. Zebrali się oni przy miejscowym kebabie na rynku, spożywali alkohol, w końcu rzucili tylko kilka haseł sugerujących, że powinniśmy zabierać się z Brwinowa, jednak poza tym nie wchodzili w żadne większe interakcje.

            Po strajkach udało mi się porozmawiać z kilkoma znajomymi mojego chłopaka i jego rodzicami, którzy brali udział w proteście i wszyscy wyrażali to samo zaskoczenie tak liczną grupą. Mówili, że znając polityczną strukturę Brwinowa, poglądy swoich sąsiadów, czy rodziców, spodziewali się, że prawie nikt nie przyjdzie. Dziwiła ich również tak sympatyczna i luźna atmosfera podczas protestu. Usłyszałam też, że raczej nie pamiętają takich protestów na podobną skalę w swoim mieście.  Wbrew przekonaniu osób, z którymi udało mi się porozmawiać, że w Brwinowie większość społeczności będzie za ustawą antyaborcyjną, na stronie www.brwinownaszemiasto.pl można znaleźć wiele artykułów wyrażających się pozytywnie o Strajku Kobiet, a nawet grafiki związane ze strajkiem, przygotowane do pobrania i wydrukowania. Niestety nie udało mi się znaleźć na tej stronie artykułu dotyczącego żadnego ze strajków odbywających się w mieście.

            W trakcie protestu bardzo starałam się wyłapać hasła czy transparenty mające wydźwięk lokalny, podobne do tych znanych z protestów z Wisconsin z 2011 roku[9], o znaczeniu najlepiej zrozumiałym dla zamieszkujących daną miejscowość ludzi i trudnych do odczytania dla kogoś z zewnątrz. Jedyne co udało mi się zauważyć, to napis „u nas na Wiejską nie macie wstępu!”. Niestety nie miałam szans go sfotografować. Wydał mi się jednak bardzo ciekawy i mój chłopak wyjaśnił mi, że ul. Wiejska jest w Brwinowie sporą drogą prowadzącą do stadionu. Jest to świetny przykład hasła lokalnego, którego nie znajdziemy na przykład na proteście w Warszawie, a spotkane w innych miastach może mieć już zupełnie odmienne znaczenie. W ten żartobliwy sposób brwinowianie zaznaczyli swoją odrębność, dystans ale i przywiązanie do ich lokalności.

            Wspólna sprawa dla mieszkańców Brwinowa okazała się w pewnym stopniu czynnikiem łączącym. Jako osoba będąca trochę pomiędzy, ponieważ bardzo często w Brwinowie bywam i czuje się już z tym miastem związana, jednak nadal jestem osobą z zewnątrz i nie wychowałam się tam, mogłam zauważyć pewien rodzaj wspólnotowości wytwarzany wśród protestujących, którego nie widziałam na strajkach w Warszawie. Podobnie jak w opisywanym przez Caseya R. Schmitta[10] przypadku protestów w Wisconsin, sytuacja, w której łamane są prawa obywateli, skłoniła ludzi z bardzo różnych grup społecznych do wyjścia na ulicę i spotkania się. O ile w większym mieście, gdzie na protestach pojawia się wiele tysięcy osób, rzadko zdarza nam się zobaczyć znajome twarze, to na mniej licznych wydarzeniach, w niedużej rodzimej miejscowości, można być prawie pewnym wpadnięcia na kogoś znajomego. Myślę więc, że spotkanie z sąsiadem, nauczycielką czy sprzedawcą ze sklepu wytwarza poczucie wspólnoty. Widzę tu jednak także pewne niebezpieczeństwa, ponieważ w niedużej społeczności taki wydawałoby się wspólny cel może też dzielić mieszkańców i przyczyniać się do wytwarzania wrogości. W przypadku Brwinowa słyszałam tylko od znanej mi starszej osoby: „A słyszałaś, że (zanonimizowane nazwisko) też byli na proteście? A myślałam, że to bardziej religijni ludzie”. Ta wypowiedź wskazuje na to, że w mniejszych i mniej anonimowych społecznościach trudno uniknąć bycia zauważonym. Na szczęście z moich obserwacji, zwłaszcza prowadzonych w czasie późniejszym od opisywanych wydarzeń, nie wynika, by w przypadku Brwinowa pojawił się mocny rozłam. Nie słyszałam, by kogoś spotkały nieprzyjemność ze względu na udział w proteście.

Generalnie strajk kobiet w Brwinowie przebiegł w bardzo miłej atmosferze i był zaskakująco liczny. Zapytani przeze mnie ludzie bardzo cieszyli się, że mogli wziąć udział w proteście w swoim mieście. Pomimo bliskości Warszawy, gdzie mogliby się udać na większy protest, w Brwinowie czuli się bardzo dobrze. Nie ograniczały ich dojazdy i mogli umówić się z innymi mieszkańcami miasta oraz okolic i spacerować w gronie znajomych.




 

  

 

Zuzanna Newbery

Dyskurs medialny


 
fot. Zuzanna Deptuła

Przykładów lokalnych działań związanych ze Strajkiem Kobiet jest mnóstwo. Zryw mniejszych miast i wsi był dla wielu dużym zaskoczeniem i szybko stał się źródłem zainteresowania dziennikarzy. W Internecie pojawiło się wiele artykułów o protestach w mniejszych miejscowościach. Chciałabym zanalizować kilka z nich opublikowanych między innymi na łamach Gazety Wyborczej, Polityki i OKO.press oraz poddać refleksji dyskurs, który reprezentują.

W wielu ze znalezionych przeze mnie artykułów pojawił się motyw zaskoczenia faktem, że protestowano też w miejscach, w których przeważał elektorat PIS-u lub w takich, które są uważane za zagłębie tradycjonalizmu i katolicyzmu. W Gazecie Wyborczej pojawił się przykład Limanowej w małopolskim lub strajków na Podkarpaciu, w Lubaczowie, Krośnie, czy Sanoku. „Niewielkie miasta i miejscowości zaskoczyły wszystkich. A najbardziej same siebie. Po ich mieszkankach nikt nie spodziewał się takiej determinacji”[11] pisała Ryszarda Socha dla Polityki. „Jestem zbudowana tym, że w Garwolinie coś takiego się odbyło, nie sądziłam, że tu może dojść do czegoś takiego. Wiadomo, Garwolin to matecznik PiS-u. (…) W takim środowisku takie wydarzenie! To jest zmiana frontu”[12]wypowiadały się rozmówczynie Agaty Szczęśniak, dziennikarki OKO.press, która napisała artykuł o protestach w swoim rodzinnym mieście.

Częstym motywem w artykułach dotyczących tego tematu jest „uśpione miasteczko”, które nagle budzi się do życia. Towarzyszy temu zaskoczenie – zarówno autorów tekstów, jak i wypowiadających się uczestników strajku. Małe miejscowości, utożsamiane często przez mieszkańców dużych miast z elektoratem PIS-u, tradycjonalnością, zacofaniem i brakiem zorientowania w sprawach politycznych, okazały się aktywne. Nagle dostrzeżono, że mieszkają w nich ludzie o różnych poglądach, którzy potrafią wykazać się odwagą, walczyć o swoje prawa i przekonania. Podkreślano też wyjątkowość faktu, że protest rozprzestrzenił się na taką skalę i swoją mocą objął nawet małe, „zamknięte” miejscowości. „(…)w mniejszych miejscowościach doszło do mobilizacji niewidzianej na taką skalę od dziesięcioleci.”, „W Garwolinie to była chyba pierwsza manifestacja od stanu wojennego”[13]. „Takiej skali protestów nie było w naszym mieście odkąd pamiętam, a mieszkam tu z małymi przerwami kilkadziesiąt lat”[14]. Jednocześnie przedstawiano wizję miasteczek i wsi, w których mieszkają nietolerancyjni i niepostępowi ludzie, które są miejscami bez perspektyw i wciąż „w tyle” za większymi miastami. Jest ona wyraźnie widoczna na przykład w artykule Ryszardy Sochy „Małe miasteczka wychodzą na ulice”, opublikowanego na łamach Polityki. Autorka użyła pogardliwego określenia „prowincja”: „Na prowincji łatwiej wywrzeć nacisk”. Przywołuje też myśli (sic!) jednej ze swoich rozmówczyń: „Wzrusza się, bo myślała już, że Podlasie, tak pisowskie, zamknięte w sobie, jest spisane na straty” i tworzy obraz małego miasta jako zamieszkanego przez ludzi pogubionych w sprawach politycznych: „Małe miasta łatwiej zastraszyć. Ludzie są mniej zorientowani”. Ukazywaniu mniejszych miejscowości w taki sposób towarzyszy często przekonanie o tym, że to głównie dzięki młodzieży odbyły się tam protesty: „To byli młodzi ludzie, młodzi wyborcy”[15],  „(…) wydaje mi się, że ta masowość, jak na warunki Puław, wynikała właśnie z udziału młodych osób”[16]. Pojawiały się też pomysły, że na liczebność, czy w ogóle zaistnienie strajków wpłynął znacząco fakt, że w małych miastach przebywali studenci, którzy z powodu covidowych restrykcji studiowali zdalnie i nie wyjechali do większych miast. Jedna z rozmówczyń dziennikarki OKO.press stwierdziła, że Puławy są martwym miastem, a na pytanie, czy jest to spowodowane tym, że młodzi opuszczają małe miasta odpowiada: „Tak, młodzi ludzie uciekają, a ci starsi nie mają w sobie już takiej woli walki. Ale to, że ci młodzi ruszyli na ulice, ośmieliło też tych starszych”[17]. Artykuł zdecydowanie pokazuje, że młodzi byli zapalnikiem protestów: „Gdyby nie pandemia, to w wielu z tych miejsc ludzie by nie wyszli na ulicę, bo w ogóle by ich tu nie było” – mówiła ta sama rozmówczyni. Podobne zdanie prezentuje również artykuł Kai Puto „Uniwersytet na wygnaniu”, opublikowany w Krytyce Politycznej[18]. On również wpisuje się jednocześnie w dyskurs przedstawiający wsie i małe miasta jako miejsca beznadziei, w których młodego człowieka nie może czekać nic dobrego. Widać więc, że liczne protesty nie zmieniły stereotypów przypisywanych „prowincji”. Pomimo często pojawiającego się podkreślania roli młodych ludzi w proteście, można znaleźć też w artykułach informacje o tym, że strajki składały się z osób w bardzo różnym wieku od nastolatków do osób po 60-tce. Warto też zwrócić uwagę, że często wypowiadającymi się w mediach organizatorkami strajków w małych miastach są kobiety po 30-tce.

W analizowanych przeze mnie tekstach pojawia się często podkreślenie odwagi mieszkańców małych miast. Szanse, że ktoś rozpozna protestującego w wielkim tłumie w dużym mieście, są znacznie mniejsze. W miejscu, w którym każdy każdego kojarzy, pojawienie się na strajku automatycznie naraża na różnego rodzaju konsekwencje, w niektórych przypadkach nawet utratę pracy. Sama świadomość, że zostanie się rozpoznanym i ocenianym przez sąsiadów może zniechęcać do protestowania na ulicach. Takie głosy często pojawiały się w znalezionych przeze mnie artykułach. „Ludzie boją się manifestować ze względu na to, że każdy tutaj każdego zna. Moje plakaty były jedyne we wsi”[19]. „Serce mi wali, wszyscy sąsiedzi widzieli, jak szłam z transparentami”[20]. „W dużym mieście łatwiej protestować: człowiek jest anonimowy i może czuć się bezpiecznie. Nie widzą sąsiedzi, znajomi, pracodawca. Nie ma ryzyka długofalowych konsekwencji. Uczestnictwo w manifestacji małomiejskiej jest bardziej ryzykowne”[21]. Przykładem tego, jak poważne mogły być konsekwencje udziału w protestach, może być historia nauczyciela z Tarnowskich Gór. Polonista uczestniczył w strajku i zamieścił na swoim profilu na Facebooku plakat z hasłem popierającym protest. Pochodząca z tego samego miasta posłanka PIS, Barbara Dziuk złożyła skargę do Kuratorium Oświaty, zarzucając nauczycielowi, że był on współorganizatorem demonstracji i szerzy nienawiść wśród młodzieży[22]. W związku z tym wszczęto przeciwko niemu postępowanie dyscyplinarne. Wiele osób stanęło jednak po stronie oskarżonego. Pod delegaturą bytomską zebrało się kilkadziesiąt ludzi demonstrujących na znak solidarności z polonistą, w tym regionalne działaczki Strajku Kobiet. „Na widok Barbary Dziuk zebrani skandowali «Skarżypyta, skarżypyta!»[23]. Podobną sytuacją była sprawa dziesięciu nauczycielek z Zabrza, które w ramach protestu w 2016 roku ubrały się na czarno do szkoły. Inny nauczyciel z tej placówki doniósł na nie do Kuratorium Oświaty[24]. Obie sprawy na szczęście skończyły się uniewinnieniem oskarżonych, ale groziło im zwolnienie z pracy, a nawet wydalenie z zawodu.



Fot.  Małgorzata Tkacz-Janik,https://dziennikzachodni.pl/nauczyciel-z-tarnowskich-gor-przed-komisja-dyscyplinarna-za-strajk-kobiet-zeznania-zlozyla-poslanka-barbara-dziuk-kiedy/ga/c15-15379974/zd/47351716


Aspekt ryzyka i strachu znacząco wpływał na charakter protestów organizowanych w małych miastach i wsiach. Chęć zachowania choćby stosunkowo dobrych relacji z pozostałymi mieszkańcami hamowała często protestujących przed wchodzeniem do kościołów i jakimkolwiek atakiem na nie. Pojawiały się też głosy, że wpływało to na znacznie spokojniejszy przebieg protestów poza dużymi miastami. „Ludziom zależy na w miarę dobrych relacjach, mogą bać się narażać władzom, Kościołowi, obowiązującym tradycjom”, „Zastanawiałam się czy w naszej społeczności to już nie byłoby za dużo. Gdyby ktoś odważył się coś nasprejować, coś tam powiedzieć, to podejrzewam, że nawet wśród osób popierających strajki mogłoby to być oceniane jako przegięcie pały”[25].  Jest dużo grzeczniej, niż w Warszawie. Czasami komuś z tłumu wymsknie się «jebać PiS», czy «wypierdalać», ale reszta osób zbywa to uśmiechem albo krzyczy «przeproś matkę. Ma być kultura”[26]. „Prowincja burzy się ostrożniej, mniej konfrontacyjnie. Wszyscy muszą na co dzień współistnieć. (…) Wulgaryzmy też staramy się ograniczyć. Pod PiS po pierwszym przemarszu również już nie chodzimy, żeby nie nadwerężać relacji z policją”[27].

Warto zwrócić uwagę, że nie tylko protestujący nie są anonimowi w małych miastach. „Obrońcy kościoła”, czy  policjanci też będą później rozpoznawani  na ulicach miasteczka, ostrożność dotyczy więc również ich. Być może jest to jeden z powodów, dla których często pojawiały się głosy o dobrych stosunkach protestujących z policją: „(…) generalnie, przynajmniej na razie, w małych miastach relacje manifestujących z policją były dobre. Przecież to sąsiedzi”[28]. „Policja akurat była super. (…) Nie mamy nic do zarzucenia, dziękowaliśmy im nawet za ich pracę”[29]. „Uczestnicy bili brawo policjantom, a na koniec inicjatorka protestu podziękowała im za opiekę i zapewnienie bezpieczeństwa”[30]. W Ostrowcu Świętokrzyskim w ramach podziękowania za ochronę kilka protestujących kobiet zaczęło rozdawać policjantom kwiaty, które zostały przyjęte przez każdego z nich[31].


Fot. OKO.press, https://oko.press/strajk-kobiet-ostrowiec-swietokrzyski/


Oczywiście absurdalne sytuacje związane ze strajkami i działaniami policji zdarzały się również w małych miastach. Przykładem może być sprawa 14-letniego chłopca z Krapkowic, opisana na łamach Gazety.pl. Jak relacjonowała autorka artykułu, policja zarzuciła chłopcu organizowanie protestu w Krapkowicach, ponieważ udostępnił na swoim profilu facebookowym plakat tego wydarzenia. Policjanci przybyli do jego domu, grozili mu więzieniem i zastraszali[32]. Na stronie Gazeta.pl wywołało to falę oburzenia i anonimowych, nierzadko ironicznych komentarzy. Ludzie porównywali obecne zachowanie policjantów do działań milicji, często w swoich komentarzach wprost nazywali policjantów „milicjantami”, pojawiły się też odwołania do krążącego w czasach komunizmu kawału o ZOMO-wcu przechwalającym się, że pobił groźnego wroga, który okazał się dzieckiem. W wielu humorystycznych wypowiedziach komentujących tego typu wydarzenia na stronach internetowych można dostrzec obecność folkloru kontestacji, o którym pisał Aleksander Jackowski[33]. Komentarze wyśmiewają władze i obnażają absurdalność jej działań. Dzięki temu sprawiają, że dramatyczne wydarzenia wydają się nieco mniej przerażające. Jak pokazywał Jackowski w tekście „Folklor kontestacji”, jest to działanie służące jako rodzaj społecznej samoobrony przed uciskiem władzy.

Frekwencja na protestach w dużych miastach robiła wrażenie. W Warszawie 30.10.2020 zebrało się około 100 tysięcy osób[34]. Sądzę jednak, że wyjątkowość Strajku Kobiet polega w dużej mierze na zaangażowaniu małych miast i wsi w całej Polsce. Temat aborcji jest poważny i bliski ludziom niezależnie od miejsca ich zamieszkania, a nowa ustawa na tyle kontrowersyjna, że wzbudza przeciw zarówno katolików, jak i niewierzących. Możliwe, że wiele protestujących w mniejszych miejscowościach, wcale nie zgadza się ze wszystkimi postulatami Strajku Kobiet i jest przeciwko np. możliwości aborcji na żądanie. Jedna z rozmówczyń Angeliki Pitoń w artykule dla Gazety Wyborczej mówiła: „Ja chyba raczej jestem za strajkiem. Ale wierzę bardzo w Boga, chodzę do kościoła. I nie jestem za prawem do aborcji.” Istotne jest jednak to, że osoby z różnymi poglądami połączyła sprawa dotycząca ciała, zdrowia i życia kobiet, a znajdującym się w złej sytuacji ekonomicznej mieszkankom wsi nowa ustawa może wyrządzić jeszcze większą krzywdę, niż kobietom z dużych miast i w lepszej sytuacji finansowej. Mówiła o tym jedna z rozmówczyń Hanny Szukalskiej: „Gdy ktoś mieszka w większym mieście, ma łatwiejszy dostęp do placówek zdrowia, i jeżeli ktoś ma kasę, to też może pojechać na zabieg za granicę. W małym ośrodku często po prostu nie ma ratunku przed niechcianą ciążą”[35].

Mobilizacja małych miejscowości, uważanych za „uśpione” i „zamknięte”, zrobiła ogromne wrażenie i była oznaką, że w kraju dzieje się coś naprawdę poważnego: „Ale prawdziwą siłą strajków była ogromna mobilizacja w mniejszych ośrodkach. W miastach i miasteczkach, w których liczne zgromadzenia kojarzą się raczej ze świętami i sportowymi wydarzeniami, setki, nawet tysiące ludzi wychodziły na ulicę, by wyrazić swój gniew i polityczny sprzeciw”[36]. W artykule opublikowanym w Polityce pojawiła się nawet opinia, że są one jak „tykające bomby” i stanowią prawdziwie zagrożenie dla partii rządzącej. Strony, na których krytykuje się zwykle Strajk Kobiet, raczej nie komentują protestów w małych miejscowościach, a przynajmniej ja nie znalazłam takich artykułów. Podburza to pewnie ich wizję Strajku Kobiet jako przejawu „lewactwa” i zepsucia moralnego wielkomiejskiej młodzieży. Na stronie TVP.info znalazłam jedynie krótki artykuł opisujący protest w Gryficach, na który przyszła jedna osoba. Już w tytule pojawia się określenie „protest aborcjonistów”, a strajkujący  (a raczej strajkująca) nazwani są „środowiskami proaborcyjnymi”[37]. Tekst ewidentnie ma na celu ośmieszenie Strajku, pokazując, że nie ma on wcale szczególnego poparcia w mniejszej miejscowości. Jednoosobowy protest odbył się w lutym, a artykuł pomija fakt, że w październiku rynek w Gryficach był zapełniony protestującymi ludźmi.

Myślę, że wszelkie próby zbagatelizowania poparcia Strajku Kobiet poza dużymi miastami osiągną marne rezultaty. Protest swoimi symbolami naznaczył niemal każdą miejscowość, czy to w postaci znicza, plakatu, graffiti, czy symbolu błyskawicy na płaszczu sąsiadki, nawet jeśli trwało to tylko chwilę. W małych miastach i wsiach bez wątpienia wydarzyło się coś niezwykłego, co na długo zapisze się w pamięci ich mieszkańców niezależnie od tego, po jakiej stronie politycznej się opowiadają.

 

 

Bibliografia:

Agata Szczęśniak „Wkurwione dziewczyny w mateczniku PIS-u (relacja z Garwolina)”, OKO.press, 27.10.2020, https://oko.press/wkurwione-dziewczyny-w-mateczniku-pis-u-relacja-z-garwolina/

 

Aleksander Jackowski, „Folklor kontestacji”, Polska Sztuka Ludowa, tom 44, nr.2,  1990, s. 11-14

 

Angelika Pitoń „„Nie wstyd jej tak iść przez całe miasto z hasłem:Je*ać PIS?” Wielki strajk kobiet w małym mieście”, Gazeta Wyborcza, 30.10.2020, https://krakow.wyborcza.pl/krakow/7,44425,26458235,nie-wstyd-jej-tak-przez-cale-miasto-isc-z-haslem-je-ac-pis.html

 

Casey R. Schmitt, „Badgers vs. Weasels, and Snowmen for Democracy. Folklore and Embodiment in the 2011 Wisconsin Budget Bill Protests”, “Western Folklor” Summer & Fall nr. 72, 2013, s. 392-407.

Czesław Robotycki „Sztuka a vista Folklor strajkowy”. Polska Sztuka Ludowa, Warszawa 1990, s. 44-49

Dominika Sitnicka „Nasi rodzice mogą się bać represji, ale my? Kto ma nas ukarać za protestowanie?[WYWIAD]” , OKO.press, 15.11.2020, https://oko.press/strajk-kobiet-pulawy/

 

Hanna Szukalska „ „Potrzebuję innych kobiet, nie chcę już iść sama”. Mieszkanki Podkarpacia mówią o ich strajku”, OKO.press, 18.11.2020, https://oko.press/strajk-kobiet-w-lubaczowie/

Sebastian Klauziński “Kaczyński wzywa do wojny z kobietami. Tekst oświadczenia słowo w słowo (co jedno to gorsze)”, Oko.press, 27.10.2020, https://oko.press/kaczynski-wzywa-do-wojny-z-kobietami-tekst-oswiadczenia

KajaPuto „Uniwersytet na wygnaniu”, Krytyka Polityczna, 05.12.2020, https://krytykapolityczna.pl/kraj/kaja-puto-reportaz-uniwersytet-na-wygnaniu/

Maciej Wernio „Jak protestują małe miasta i wsie? „Ludzie się boją, bo tu każdy każdego zna””, Noizz.pl, 26.10.2020, https://noizz.pl/spoleczenstwo/aborcja-protesty-w-malych-miastach-i-na-wsiach-w-polsce-przeciwko-decyzji-tk/w69k4ts?fbclid=IwAR3PqkN4WdgFk6ynEma6o7ho3VMTWUEpc-WqxdCljACNT2ZHACFKwAVkSdA

 

Magdalena Warchala „Obraził nauczycielki od czarnego protestu. Został skazany”, Gazeta Wyborcza, 28.01.2019, https://katowice.wyborcza.pl/katowice/7,35063,24406836,obrazil-nauczycielki-od-czarnego-protestu-zostal-skazany.html

 

Marcel Kwaśniak „Karnawał Świńskich Łbów oblicza współczesnego folkloru politycznego w Polsce”, Barbarzyńca nr 6, 2000 r. s. 57

 

Monika Chruścińska-Dragan „Nauczyciel z Tarnowskich Gór za udział w protestach kobiet stanie przed komisją dyscyplinarną. Skargę złożyła posłanka Barbara Dziuk”, Dziennik Zachodni, 15.12.2020, https://dziennikzachodni.pl/nauczyciel-z-tarnowskich-gor-za-udzial-w-protestach-kobiet-stanie-przed-komisja-dyscyplinarna-skarge-zlozyla-poslanka-barbara/ar/c1-15345887

 

Monika Chruścińska-Dragan „Nauczyciel z Tarnowskich Gór za udział w protestach kobiet stanie przed komisją dyscyplinarną. Skargę złożyła posłanka Barbara Dziuk. Kiedy zapadnie decyzja?”, Dziennik Zachodni, 15.12.2020, https://dziennikzachodni.pl/nauczyciel-z-tarnowskich-gor-za-udzial-w-protestach-kobiet-stanie-przed-komisja-dyscyplinarna-skarge-zlozyla-poslanka-barbara/ar/c1-15345887 

 

Natalia Pacholczyk „Krapkowice. 14-latek udostępnił post o Strajku Kobiet, do domu przyszła policja. Jest komentarz komendy”, Gazeta.pl, 19.11.2020, https://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114883,26526406,krapkowice-14-latek-udostepnil-post-o-strajku-kobiet-do-domu.html

 

Ryszarda Socha, „Małe miasteczka wychodzą na ulice”, Polityka, 08.12.2020 https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/spoleczenstwo/1980670,1,male-miasteczka-wychodza-na-ulice.read

 

Sebastian Klauziński „„My się dopiero uczymy protestować”. Tak wygląda rewolucja kobiet w małym polskim mieście, OKO.press, 06.11.2020, https://oko.press/strajk-kobiet-ostrowiec-swietokrzyski/

„Nie tylko wielkie miasta. Strajk Kobiet i tłumy również w małych miejscowościach”Onet.pl, 29.10.2020, https://wiadomosci.onet.pl/kraj/strajk-kobiet-nie-tylko-duze-miasta-protesty-w-malych-miejscowosciach-zdjecia/0cvbj7c

 

„Na warszawę! 100 tysięcy osób protestowało w stolicy[ZDJĘCIA]”, OKO.press, 31.10.2020, https://oko.press/na-warszawe-100-tysiecy-osob-protestowalo-w-stolicy-zdjecia/

„Protest aborcjonistów w Gryficach, przyszła jedna osoba. „Może się poobrażali?””, TVP.INFO, 02.02.2021, https://www.tvp.info/52094631/gryfice-strajk-kobiet-przyszla-jedna-osoba-co-poszlo-nie-tak-aborcja

 

 

 

 



[1] Czesław Robotycki „Sztuka a vista Folklor strajkowy”. Polska Sztuka Ludowa, Warszawa 1990, s. 44-49

[2] Tamże.

[3]Marcel Kwaśniak „Karnawał Świńskich Łbów oblicza współczesnego folkloru politycznego w Polsce”,  – Artykuł jest szkicem do pracy magisterskiej ,,Współczesny folklor polityczny”  Barbarzyńca nr 6, 2000 r. s. 57

[4] Sebastian Klauziński “Kaczyński wzywa do wojny z kobietami. Tekst oświadczenia słowo w słowo (co jedno to gorsze)”, Oko.press, 27.10.2020, https://oko.press/kaczynski-wzywa-do-wojny-z-kobietami-tekst-oswiadczenia

[5] Maciej Wernio „Jak protestują małe miasta i wsie? „Ludzie się boją, bo tu każdy każdego zna””, Noizz.pl, 26.10.2020,https://noizz.pl/spoleczenstwo/aborcja-protesty-w-malych-miastach-i-na-wsiach-w-polsce-przeciwko-decyzji-tk/w69k4ts?fbclid=IwAR3PqkN4WdgFk6ynEma6o7ho3VMTWUEpc-WqxdCljACNT2ZHACFKwAVkSdA

 

[6]„Nie tylko wielkie miasta. Strajk Kobiet i tłumy również w małych miejscowościach”Onet.pl, 29.10.2020, https://wiadomosci.onet.pl/kraj/strajk-kobiet-nie-tylko-duze-miasta-protesty-w-malych-miejscowosciach-zdjecia/0cvbj7c

 

[7] Maciej Wernio „Jak protestują małe miasta i wsie? „Ludzie się boją, bo tu każdy każdego zna””, Noizz.pl,26.10.2020,https://noizz.pl/spoleczenstwo/aborcja-protesty-w-malych-miastach-i-na-wsiach-w-polsce-przeciwko-decyzji-tk/w69k4ts?fbclid=IwAR3PqkN4WdgFk6ynEma6o7ho3VMTWUEpc-WqxdCljACNT2ZHACFKwAVkSdA

[8] https://www.facebook.com/groups/1585856474994565

[9] Casey R. Schmitt, „Badgers vs. Weasels, and Snowmen for Democracy. Folklore and Embodiment in the 2011 Wisconsin Budget Bill Protests”, nr. 72, 2013, s. 392-407

[10] Casey R. Schmitt, „Badgers vs. Weasels, and Snowmen for Democracy. Folklore and Embodiment in the 2011 Wisconsin Budget Bill Protests”,nr. 72, 2013, s. 392-407

[11] Ryszarda Socha, „Małe miasteczka wychodzą na ulice”, Polityka, 08.12.2020, https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/spoleczenstwo/1980670,1,male-miasteczka-wychodza-na-ulice.read

[12] Agata Szczęśniak „Wkurwione dziewczyny w mateczniku PIS-u (relacja z Garwolina)”, OKO.press, 27.10.2020, https://oko.press/wkurwione-dziewczyny-w-mateczniku-pis-u-relacja-z-garwolina/

[13] Agata Szczęśniak „Wkurwione dziewczyny w mateczniku PIS-u (relacja z Garwolina)”, OKO.press, 27.10.2020,https://oko.press/wkurwione-dziewczyny-w-mateczniku-pis-u-relacja-z-garwolina/

[14] Hanna Szukalska „ „Potrzebuję innych kobiet, nie chcę już iść sama”. Mieszkanki Podkarpacia mówią o ich strajku”, OKO.press, 18.11.2020, https://oko.press/strajk-kobiet-w-lubaczowie/

[15]Agata Szczęśniak „Wkurwione dziewczyny w mateczniku PIS-u (relacja z Garwolina)”, OKO.press,27.10.2020,

https://oko.press/wkurwione-dziewczyny-w-mateczniku-pis-u-relacja-z-garwolina/

[16]Hanna Szukalska „ „Potrzebuję innych kobiet, nie chcę już iść sama”. Mieszkanki Podkarpacia mówią o ich strajku”, OKO.press,18.11.2020,https://oko.press/strajk-kobiet-w-lubaczowie/

[17] Dominika Sitnicka „Nasi rodzice mogą się bać represji, ale my? Kto ma nas ukarać za protestowanie?[WYWIAD]”, OKO.press,15.11.2020, https://oko.press/strajk-kobiet-pulawy/

[18]Kaja Puto „Uniwersytet na wygnaniu”, Krytyka Polityczna,05.12.2020, https://krytykapolityczna.pl/kraj/kaja-puto-reportaz-uniwersytet-na-wygnaniu/

[19] Maciej Wernio „Jak protestują małe miasta i wsie? „Ludzie się boją, bo tu każdy każdego zna””, Noizz.pl, , 26.10.2020, https://noizz.pl/spoleczenstwo/aborcja-protesty-w-malych-miastach-i-na-wsiach-w-polsce-przeciwko-decyzji-tk/w69k4ts?fbclid=IwAR3PqkN4WdgFk6ynEma6o7ho3VMTWUEpc-WqxdCljACNT2ZHACFKwAVkSdA

[20] Angelika Pitoń „„Nie wstyd jej tak iść przez całe miasto z hasłem:Je*ać PIS?” Wielki strajk kobiet w małym mieście”, Gazeta Wyborcza 30.10.2020,https://krakow.wyborcza.pl/krakow/7,44425,26458235,nie-wstyd-jej-tak-przez-cale-miasto-isc-z-haslem-je-ac-pis.html

[21] Ryszarda Socha, „Małe miasteczka wychodzą na ulice”, Polityka, 08.12.2020, https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/spoleczenstwo/1980670,1,male-miasteczka-wychodza-na-ulice.read

[22]Monika Chruścińska-Dragan „Nauczyciel z Tarnowskich Gór za udział w protestach kobiet stanie przed komisją dyscyplinarną. Skargę złożyła posłanka Barbara Dziuk”, Dziennik Zachodni, 15.12.2020, https://dziennikzachodni.pl/nauczyciel-z-tarnowskich-gor-za-udzial-w-protestach-kobiet-stanie-przed-komisja-dyscyplinarna-skarge-zlozyla-poslanka-barbara/ar/c1-15345887

[23] Monika Chruścińska-Dragan „Nauczyciel z Tarnowskich Gór za udział w protestach kobiet stanie przed komisją dyscyplinarną. Skargę złożyła posłanka Barbara Dziuk. Kiedy zapadnie decyzja?”, Dziennik Zachodni, , 15.12.2020, https://dziennikzachodni.pl/nauczyciel-z-tarnowskich-gor-za-udzial-w-protestach-kobiet-stanie-przed-komisja-dyscyplinarna-skarge-zlozyla-poslanka-barbara/ar/c1-15345887

[24] Magdalena Warchala „Obraził nauczycielki od czarnego protestu. Został skazany”, Gazeta Wyborcza, 28.01.2019, https://katowice.wyborcza.pl/katowice/7,35063,24406836,obrazil-nauczycielki-od-czarnego-protestu-zostal-skazany.html

[25] Hanna Szukalska „„Potrzebuję innych kobiet, nie chcę już iść sama”. Mieszkanki Podkarpacia mówią o ich strajku”, OKO.press,18.11.2020, https://oko.press/strajk-kobiet-w-lubaczowie/

[26] Sebastian Klauziński „„My się dopiero uczymy protestować”. Tak wygląda rewolucja kobiet w małym polskim mieście, OKO.press, 06.11.2020, https://oko.press/strajk-kobiet-ostrowiec-swietokrzyski/

[27] Ryszarda Socha, „Małe miasteczka wychodzą na ulice”, Polityka, 08.12.2020 https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/spoleczenstwo/1980670,1,male-miasteczka-wychodza-na-ulice.read

[28] Ryszarda Socha, „Małe miasteczka wychodzą na ulice”, Polityka, 08.12.2020, https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/spoleczenstwo/1980670,1,male-miasteczka-wychodza-na-ulice.read

[29]Dominika Sitnicka „Nasi rodzice mogą się bać represji, ale my? Kto ma nas ukarać za protestowanie?[WYWIAD]” , OKO.press, 15.11.2020, https://oko.press/strajk-kobiet-pulawy/

[30]Agata Szczęśniak „Wkurwione dziewczyny w mateczniku PIS-u (relacja z Garwolina)”, OKO.press, 27.10.2020, https://oko.press/wkurwione-dziewczyny-w-mateczniku-pis-u-relacja-z-garwolina/

[31] Sebastian Klauziński „„My się dopiero uczymy protestować”. Tak wygląda rewolucja kobiet w małym polskim mieście”, OKO.press, 06.11.2020, https://oko.press/strajk-kobiet-ostrowiec-swietokrzyski/

[32]Natalia Pacholczyk „Krapkowice. 14-latek udostępnił post o Strajku Kobiet, do domu przyszła policja. Jest komentarz komendy”, Gazeta.pl, 19.11.2020,https://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114883,26526406,krapkowice-14-latek-udostepnil-post-o-strajku-kobiet-do-domu.html

[33] Aleksander Jackowski, „Folklor kontestacji”, Polska Sztuka Ludowa tom 44, nr.2, 1990, s. 11-14,

[34]„Na warszawę! 100 tysięcy osób protestowało w stolicy[ZDJĘCIA]”, Oko.press, 31.10.2020, https://oko.press/na-warszawe-100-tysiecy-osob-protestowalo-w-stolicy-zdjecia/

[35] Hanna Szukalska „ „Potrzebuję innych kobiet, nie chcę już iść sama”. Mieszkanki Podkarpacia mówią o ich strajku”, OKO.press, 18.11.2020, https://oko.press/strajk-kobiet-w-lubaczowie/

[36] Dominika Sitnicka „Nasi rodzice mogą się bać represji, ale my? Kto ma nas ukarać za protestowanie?[WYWIAD]” , OKO.press, 15.11.2020, https://oko.press/strajk-kobiet-pulawy/

[37]„Protest aborcjonistów w Gryficach, przyszła jedna osoba. „Może się poobrażali?””, TVP.INFO, 02.02.2021, https://www.tvp.info/52094631/gryfice-strajk-kobiet-przyszla-jedna-osoba-co-poszlo-nie-tak-aborcja

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Pokolenie ,,JP2GMD”, czyli los konstancińskiego i poznańskiego Jana Pawła podczas Strajku Kobiet. Juliusz Galiński

Wiedźmy, czarownice i protesty. Analiza etnograficzna treści. Marta Samorek, Sara W. Wojciechowska

Instrukcja obsługi kartonu — analiza haseł strajkowych z manifestacji po wyroku Trybunału Konstytucyjnego. Julia Kieda, Weronika Gontarz, Aleksandra Marczenko